środa, 11 stycznia 2012

No to na całego !

Stwierdziłam, że dużo się zmieniło.
Potwierdzam.... dużo, wiele, bardzo dużo, mnóstwo. Ok, wszystko, albo większość.
Straciłam wiele, zyskałam wiele.
Wszystko uległo metamorfozie.
Nowa Kamila wita :)
Tak :) Uwielbiam się śmiać.






Ale nie wszystko sprawia mi radość.
Jak już mówiłam, że straciłam, to straciłam. 
Straciłam przyjaciół, opuściłam się w nauce, nie potrafiłam dogadać się z mamą. Miłość (jeśli tak to można nazwać) też zniknęła...
Czułam się pusta. Byłam nikim! Piaskiem w najgłębszym miejscu oceanu. Zeszłam na samo dno z ciężarem problemów. Wszystko mnie tak przytłoczyło,że nie widziałam żadnego sensu. Wyjechałam. Myślałam, że jakoś odskoczę od tej codzienności, monotonii, a przede wszystkim od problemów. Zawsze myślałam,że jestem silna... Nie wtedy. 
Po części się udało. Poznałam nowych ludzi, zwiedziłam nowe miejsca, dobrze się bawiłam. Spędziłam czas z ukochanym tatą, którego mi strasznie brakuje... Przyznaję odpoczęłam.
No i skończył się ten piękny sen, kiedy wróciłam do Polski.
Chłopak, którego kochałam, on mnie też miał już inną. Tak byłam zajęta sobą, że zapomniałam o innych. Jaka  egoistka. Szczerze zdaję sobie sprawę jak go zraniłam. On był przy mnie zawsze, martwił się, tęsknił, a ja jak taka bezduszna osoba po prostu go odrzuciłam. On był dla mnie jakąś cząstką sensu i jedynym powodem, dla którego wracałam. Ale było już za późno. 
Od tamtego czasu. Mam na myśli jeszcze przed wyjazdem towarzyszył mi zespół, który jest ze mną do dziś. Ciągle gra wyciągając mnie z problemów. Heh.. zabrzmi poetycko ''wspinam się po pięciolinii'' :) Mianowicie Coldplay (ale o nich kiedy indziej). 
Wtedy ta jedna piosenka była mi strasznie bliska. Chciałam wrócić do początku i naprawić wiele rzeczy. Ale, no nie ukrywajmy, za błędy trzeba płacić. Lecz.. nie ma rzeczy niemożliwych. Stwierdziłam, że muszę coś z sobą zrobić, nie będę się całe życie użalać. 
I powoli zaczęło się wszystko układać :) Poznałam dwie wspaniałe dziewczyny, które śmiało mogę nazwać przyjaciółkami. Są naprawdę cudowne i kochane. Dzięki nim zobaczyłam sens.
Wprawdzie miłość nie wróciła, tajemniczy jest szczęśliwy (mam nadzieję) , a w moim życiu pojawił się ktoś nowy. 
Aktualnie żyję sobie przyjemnie, wiadomo kłopotów nie uniknę, ale mam przy sobie jego :) no i są też one ; D I mogę powiedzieć, że jestem silna. Tylko silni potrafią przyznać się do własnego błędu.


P.S. Osobo do której jest skierowany post, zdradzę jest to mężczyzna...
A więc tajemniczy... jeśli to przeczytałeś odezwij się jak zechcesz... 
Teraz chwila wzruszenia ( z łzami w oczach) Przrepraszam ;**



-dobranoc 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz